środa, 25 grudnia 2013

Joyeux Noël
et Propice Année 2014
vous souhaite l’équipe e-Babel


Merry Christmas & Happy Year 2014
wishes  e-Babel’s team

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i pomyślnego Nowego Roku 2014
życzy ekipa e-Babel

Feliz Navidad y prospero año 2014

le desea el equipo e-Babel


poniedziałek, 20 maja 2013

Język chorwacki i serbski czy serbskochorwacki? Rozważań chorwackiego stażysty ciąg dalszy


Kolejny artykuł o języku, lecz tym razem o sytuacji językowej na Bałkanach. Postaram się przedstawić w wielkim skrócie problem językowy panujący w państwach byłej Jugosławii.
Bardzo często zadaje mi się pytanie, czy mówię po chorwacku czy serbskochorwacku?
Czy istnieje jeden język serbskochorwacki czy dwa oddzielne języki: serbski i chorwacki? Odpowiedź na to pytanie jest dość skomplikowana.
Na początek dwa zdania o historii. Język serbskochorwacki był oficjalnym językiem do momentu politycznego rozpadu Jugosławii i oparty był na dialekcie sztokawskim (o tym
i innych dialektach w późniejszej części artykułu). Termin ten uznaje się obecnie za nieaktualny. Wraz z rozpadem Jugosławii powstały: język chorwacki i język serbski (także bośniacki i później czarnogórski), które miały na celu pokazać odrębność
w nowopowstałych państwach. W tym momencie nasuwa się pytanie, czy jest jakaś różnica pomiędzy tymi językami? Owszem jest, ale niewielka, a dla osób, które nie miały nigdy styczności z którymś z w/w języków- prawie żadna. Po pierwsze, język chorwacki pisany jest tylko i wyłącznie alfabetem łacińskim, natomiast język serbski- cyrylicą lub alfabetem łacińskim (aczkolwiek to cyrylica jest alfabetem oficjalnym). Po drugie, charakterystyczna konstrukcja zdaniowa. W języku chorwackim, podobnie jak w polskim, używamy bezokolicznika, natomiast w języku serbskim konstrukcja jest bardziej złożona, i tak
mamy „da + czasownik odmieniony dla konkretnej osoby” (pol. idę spać/ hrv. idem spavati/ srb. idem da spavam). Po trzecie, różnica leksykalna. I tak np. w Serbii
jemy hleb (Хлеб), to co wdychamy to vazduh (Ваздух), i to czego uczymy się w szkole to istorija (Историја), natomiast w Chorwacji odpowiednio: jemy kruh, wdychamy zrak
i uczymy się povijesti. Kolejną różnicą są nazwy miesięcy. Serbowie zaadoptowali sobie łacińskie nazwy, natomiast Chorwaci wymyślili swoje, np. srb. januar, februar, mart, april/ hrv. siječanj, veljača, ožujak, travanj. Ciekawostka (wspominałem o tym w pierwszym artykule): nie wszyscy Chorwaci znają swoje nazwy miesięcy i przeważnie możemy się spotkać z nazwami: pierwszy miesiąc, drugi, trzeci, itd.
Na koniec słówko o dialektach. Głównym dialektem w Serbii i Chorwacji jest dialekt sztokawski, który z kolei podzielony jest na trzy warianty: ekawski, ikawski
i jekawski (bądź ijekawski). Różnica pomiędzy tymi wariantami polega na wymowie prasłowiańskiej głoski ě [jać] (ekawski -> e; jekawski -> ije, je; ikawski -> i). Wariantem ekawskim mówi się w Serbii, a jekawskim w Chorwacji. Przykład: srb. vreme,
devojka/ hrv. vrijeme, djevojka. Ponadto w północnej Chorwacji mówi się w dialekcie kajkawskim, a w zachodniej części (Istria, Kwarner, Dalmacja) w dialekcie
czakawskim
(ale to temat na odrębną pracę).
Podsumowując, gdy uczymy się jednego z tych języków, to automatycznie poznajemy inny. Ja teoretycznie uczę się języka chorwackiego, a w praktyce nie mam problemów ze zrozumieniem serbskiego, bośniackiego czy czarnogórskiego.

środa, 13 marca 2013

O chorwackiej kuchni słów kilka



Po małej „lekcji” polsko brzmiącego słownictwa chorwackiego przyszła pora na ulubioną część większości turystów- potrawy. Będąc w Chorwacji wiele osób pragnie, oczywiście poza kąpielą w ciepłym morzu, spróbować tradycyjnych chorwackich nadmorskich dań.
Na wybrzeżu występują wpływy śródziemnomorskie, dlatego też podstawą kuchni na Istrii czy w Dalmacji są przede wszystkim ryby i owoce morza. W głębi lądu natomiast potrawy głównie składają się z mięsa, warzyw i domowych produktów, co świadczy o wpływach środkowoeuropejskich. Skupmy się jednak na wybrzeżu.
Ryby oraz mięso bardzo często podaje się z grilla z dodatkiem frytek, sałaty i pomidorów. Najpopularniejszymi potrawami są szaszłyki wieprzowe (ražnjići) oraz kotlety z mięsa mielonego (ćevapčići). Na wybrzeżu można zjeść również bardzo dużo owoców morza,
np. homary, ostrygi, kalmary, itp.
Najbardziej charakterystycznymi przekąskami na wybrzeżu są burek- ciasto francuskie
z mięsem lub serem (czasami polane jogurtem bądź śmietaną) oraz dalmatinski
pršut
- wędzona szynka o bardzo charakterystycznym smaku podawana z owczym serem
z wyspy Pag (paški sir).
Najpopularniejszym deserem są oczywiście lody (sladoled) oraz naleśniki (palačinke) podawane z czym tylko chcemy (począwszy od cukru pudru poprzez dżemy, polewy, skończywszy na orzechach i wiórkach kokosowych).
Na sam koniec należy również wspomnieć, że przed każdym posiłkiem na tzw. „lepsze trawienie” wskazane jest wypicie kieliszka rakiji, a do samego obiadu bardzo często
pije się wino.
autor: Stażysta Chorwacki

poniedziałek, 25 lutego 2013

Fałszywi przyjaciele Słowian

Witajcie, tym razem proponujemy tekst naszego "chorwackiego" stażysty. Miłej lektury!

  Fałszywi przyjaciele Słowian
W ostatnim czasie bardzo popularnym miejscem wypoczynku Polaków stała się Chorwacja. Wielu z nas uważa, że jesteśmy w stanie porozumieć się z naszymi braćmi Słowianami w naszym ojczystym języku. Nic bardziej mylnego.
Już podczas zwykłego pytanie o godzinę możemy się nieco zdziwić, gdyż godina w języku chorwackim oznacza rok (rok, z kolei, znaczy termin). Kolejną nieudaną próbą nawiązania rozmowy może być pytanie „co robisz jutro?”. Jutro po chorwacku znaczy rano. Również gdy pytamy o drogę musimy mieć się na baczności, gdyż słowo droga oznacza narkotyki, a np. polskie słowo prawo znaczy prosto.
Podczas kupowania lodów również musimy uważać, gdyż zamawiając lody jagodowe, otrzymalibyśmy lody truskawkowe, ponieważ polska jagoda to chorwacka truskawka.
Gdy bylibyśmy świadkami bójki gdzieś na ulicy czy w pubie i powiedzieli Chorwatowi, że wybuchła mała awantura, to również zostalibyśmy źle zrozumiani. Awantura po chorwacku oznacza przygodę.
Kolejnymi słowami, który brzmią identycznie, a znaczą coś innego są niektóre nazwy miesięcy. Lipanj to polski czerwiec, srpanj to lipiec, a listopad- październik. Ciekawostką może być fakt, że niektórzy Chorwaci nie znają nazw miesięcy i bardzo często mówią po prostu „w trzecim miesiącu”. Samo słowo mjesec ma w chorwackim dwa znaczenia, po pierwsze oznacza (tak jak w polskim) miesiąc, a drugie znaczenie to księżyc.
Na koniec mały słowniczek:

POLSKI
CHORWACKI
ZNACZENIE PO CHORWACKU
POPRAWNE TŁUMACZENIE
awantura
avantura
przygoda
svađa
droga
droga
narkotyki
put
godzina
godina
rok
sat
jagoda
jagoda
truskawka
bobica
jutro
jutro
rano
sutra
lipiec
lipanj
czerwiec
srpnaj
listopad
listopad
październik
studeni
prawo
pravo
prosto
desno
rok
rok
termin
godina
sierpień
srpanj
lipiec
kolovoz


Gratulacje i podziękowania dla autora.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rok węża



Wczoraj weszliśmy w Rok Węża. Ten symbol mądrości i płodności zawiera dużo pokładów energii jin, a kojarzony jest głównie z bóstwami kobiecymi.  Ludzie urodzeni w roku węża wydają się z pozoru cisi i pasywni, ich wnętrza jednak pełne są żywiołowej witalności.
 Wszystkim sympatykom polikulturowości, której dedykowany jest ten blog, życzymy wszystkiego, co najciekawsze i pozytywnie zaskakujące!   

niedziela, 28 października 2012

M de Mali, m de malaria



Cette fois – ci, faisant un pas vers les amis francophones, nous avons préparé un texte en version française. Le sujet soit-disant omniprésent dans nos discussions et exercices de traductions c’est le pays de dogons, un pays situé près de Bandiagara, au Mali dans l’Afrique de l’Ouest, dont le destin nous importe beaucoup. Le texte ci-dessous n’est pas une traduction au sens propre du terme, c’est plutôt une réécriture. La base, en version polonaise, se trouve à l’adresse suivante :

http://voila-be.blogspot.com/2012/08/m-jak-mali-m-jak-malaria.html


M de Mali, m de malaria,
message particulier pour les amis francophones

 Il était une fois un pays éloigné des soucis qui accompagnent la civilisation moderne. Un  pays où on mène une vie simple, au rythme réglé par le soleil.  La vie en accord avec la nature n’a pourtant pas de règle qui garantisse et assure l’existence de l’homme. Il arrive, de plus en plus souvent, que la nature dépasse l’homme, même si lui-même se prend pour le maître de la nature, celui qui a soumis tous les êtres vivants à ses ordres.




Cette année, dans le beau pays des Dogons des pluies énormes et désastreuses sont tombées. Sous les yeux de ses habitants les maisonnettes en argile ont disparu comme des châteaux de sable que les enfants construisent à la plage en jouant aux petits constructeurs. Cette fois-ci ce n’etait pas un jeu d’enfant, mais une entreprise qui engage des années de travail, des moyens cumulés depuis plusieurs générations.



C’est parti. Il n’y a plus rien. Plus de maison, plus de toit, point de sécurité, point d’espoir. Reste la question : et maintenant? Rien que de la boue et la malaria. Et un seul medecin pour toute la ville. Apparemment ce déluge était l’un des plus dangereux depuis des années. Particulièrement violent et sévère.




Pour soulager ceux qui y ont survécu, nous avons entrepris une action d’aide médicale et matérielle. Dans la première étape, plusieurs personnes de PSCH ( association polonaise des hémophiles ) nous ont beaucoup aidé en nous adressant le matériel médical transmis ensuite au Mali. La fondation de Bandiagara nous a permis d’utiliser leur compte bancaire pour organiser l’aide financière. Voici leurs coordonnées:

COMPTE  N° :                  500001207013
CLE RIB :                         29
NOM DE LA BANQUE :     BNDA (BANQUE NATIONALE DE DEVELOPPEMENT AGRICOLE)

LIEU :                              BANDIAGARA, REPUBLIQUE DU MALI
PROPRIETAIRE :             PIERRE GUINDO

important:
ajoutez, SVP : Sangha- malaria



Pour toutes informations supplémentaires, merci d’écrire à l’adresse suivante: bernadette.galerie@voila.fr
Merci pour toute votre aide!




P.S. Photos - Iwona de Mali

czwartek, 27 września 2012

E-bablowski staż


Witajcie po wakacjach. W naszej tłumaczeniowej pracowni zwanej e-Babel dzieje się sporo ostatnio, nie ma tylko czasu, by o tym pisać. Z wydarzeń godnych uwagi na pewno na atencję zasługuje praca naszej stażystki. Poniżej jej tłumaczeniowy  debiut. Oceńcie sami, chyba wygląda nieźle jak na niełatwy tekst, a zainteresowanych losem Dogonów odsyłam do bloga źródłowego pod adresem:    http://voila-be.blogspot.com/2012/08/m-jak-mali-m-jak-malaria.html

In the land of the Dogons

 By the time the great water came and brought sorrow, in the Malian village Sangha-dini days had been going slowly in a peaceful African rhythm, dependent on the cycles of nature. What the life of the people whom we provide with what we have collected (so far mainly needles, syringes, clothes, school articles, and, most of all, doxycycline) looked like before this particular flood can be seen on the attached film. The film shows the village to which our parcels are sent. The film is only in French, but it is worth seeing the photographs of this unique land with still carefree everyday life:





The film is available at:

We have received the African foundation Bandiagara’s account number, where you can donate money for the village of Sangha. Here are the details of the account: 

COMPTE  N° :                  500001207013
CLE RIB :                         29
NOM DE LA BANQUE :     BNDA (BANQUE NATIONALE DE DEVELOPPEMENT AGRICOLE)

LIEU :                              BANDIAGARA, REPUBLIQUE DU MALI
PROPRIETAIRE :             PIERRE GUINDO


Make sure to add the annotation: Sangha-malaria
On behalf of little Malians I extend warm thanks to everyone who helps us!